sobota, 22 marca 2008

poniedziałek, 7 stycznia 2008

Wellcome back to India

Mialem juz wypisany wniosek o przedluzenie wizy, zrodlo dochodu i grupe wspanialych ludzi wokol siebie. Zaczalem zyc tworzac strefe knofortu, ktora naprawde ciezko opuscic. Decyzje o powrocie do indii podjalem nagle na dzien przed uplywem terminu wizy. Opuszczajac Nepal targaly mna chyba wieksze emocje niz jak opuszczalem Polske. Doswiadczenie to pozwolilo mi zrozumiec ze jestem naprawde wolny i nie zaleznie od okolicznosci moge zrezygnowac z nawet najbardziej sprzyjajacych warunkow i jechac dalej- Gdzie moj plecak tam moj dom:)

Podroz z pokhary do varanasi to ok. 24h jazdy autobusem. Po drodze zastanawialem sie jak odbiore to niezwykle miasto odwiedzajac je poraz drugi. I tak jak myslalem jest inne, ale fenomen tego miejsca polega na tym ze zmienia sie nie na przestrzenia miesiaca czy nawet tygodnia ale kazdego dnia. Jest jak wir ktory wciaga powoli, jego moc jest nie mal namacalna a roznorodnsc jaka oferuje przyprawia o zawrot glowy. Wiekszosc czas spedzam na ghatah uczac
sie medytacji od Baby ktorego poznalem podczas poprzedniej wizyty, jest tu tyle do zobaczenia tyle mozna sie nauczyc mozna by tu siedziec miesiacami a nawet latami i wciaz odkrywac cos nowego.

Nie wiem co bede robil dalej pozbylem sie wszelkich planow, termonow, zobowiazan i to dopiero jest zycie!!:D

piątek, 21 grudnia 2007

NEPAL!











Mialy byc 2 tyg. ale... Siedze tu juz ponad miesiac i nie zaluje ani jedego dnia! To co sie tu dzieje jest poprostu nieparawdopodobne. To zabrzmi pewnie dziwnie ale mamy bar w Pokharze i to taki z prawdziwego zdarzenia a co najsmieszniejsze to przynosi zyski!! 24h tyle czasu trezeba zeby wpasc na pomysl i otworzyc bar w nepalu:) TOTALNA PARANOJA!!

piątek, 30 listopada 2007

Nepal c.d.

Poczatkowo chcialem tu zostac na 2 tyg. a utkwilem na prawie miesiac:) 4 grudnia wracam do indii przez sikkim i pomysle gdzie spedze swieta.
Jestem teraz w KTM poznalem po drodze niesamowityh ludzi u tworzylismy swego rodzaju szczesliwa hipisowska rodzine. Ludzi z Ausatri, Irlandi, USA, Finlandii, Izraela,Australi wszyscy dzielimy pokoje, wspolnie czekamy az piekarnie obniza ceny wieczorem zeby cos zjesc. To niesamowite jak wszyscy jestesmy podbni mimo wszystki roznic kultorowych, jezykowych wszyscy mamy te same problemy i cieszymy sie z tych samych zeczy jak znalezienie restauracji gdzie jedzenie jest ciut tansze albo hotelu ktory ma okna:) Kazdy dba o karzdego a znamy sie zaledwie 2 tyg.
Spedzilem tu naprawde cudowne chwile. Rafting, skok na bunge ze 160 metrow, kapiel w jeziorze posrod himalajow, podroze na dachau autobusu, zachody i wschody slonca w pokharze. Moze nie wykorzystalem pobytu tutaj typowo turystycznie ale zyskalem cos wiecej zaczalem zyc rytmem tego kraju, poznalem cudownych ludzi. Teraz powoli ruszam dalej bo nigdy nie wiadomo co czeka mnie dalej a ta niepewnosc jedynie dodaje mi sil i inspiruje do dalszego przemieszczania sie i odkrywania tajemnic tego cudownego swiata w ktorym wszystko jest mozliwe
NAMASTE POLAND

poniedziałek, 12 listopada 2007

NEPAL

RAJ- jak go sobie wyobrazic?? Kraina miodem, mlekiem i piwskiem plynaca?? Nrvana?? Nie wiem czy jest cos lepszego od tego co mam przed oczami (nie mam na mysli monitora w tym momecie)
Pokhara:
Mieszkam w hotelu nad jeziorem codziennie obserwuje jak slonce chowa sie za chmurami zostawiajac slup pomaranczowo czerwonego swiatla na tafli wody. Miasto czyste spokojne, ruch uliczny znikomy przez jeden dzien na motorze mozna objuechac calosc a taka przyjemnoisc to nie cale 40 zl:) Widoki podrodze sa oszalamiajace. Ludzie przy swoich codziennych zajeciach tak daleko od turystycznego centrum. Ped motoru, wiatr owiewajacy twarz. palace slonce i widoki nie z tej ziemi. W varanasi spotkalem 3 naszych (polskich w sensie) swietni ludzie wlasnie z pokhary pojechalem z nimi na pare dni do KTM gdzie wlasnie teraz jestem.
Khatmandu:
Miasto zatloczone ale mistyczne na swoj wlasny niepowtarzalny sposob. Mnostwo uliczek zakamarkow z ktorych prosto wychodzi sie na place pelne swiatyn i handlarzy wszelkiego rodzaju. Miasto przeroznych zapachow smakow kolorow dzwiekow ale inne niz te indyjskie . Caly nepal jest inny niz Indie (pewnie dlatego bo jest nepalem) ale nie o to mi teraz chodzi. Tutaj ludzie sa zyczliwi pomocni tacy spokojni i8 mimo silnych wplywow indii zachowuja sie jednak zupelnie inaczej. Ulice sa czystsze smierdzi jakby mniej. Nic tylko zwiedzac:)

POZDROWIENIA Z RAJU

sobota, 3 listopada 2007

Dzien w Varanasii

Wychodze z hotelu mijam smieci, kupy i krowe(pewnie kupy to jej sprawka):). Mijam grupke ludzi przy malym stoisku z herbata dalej ulicznego handlarza betylem i nagle... Rikasza, rower samochod, motor wszystko trabi!! Ludzie, psy i krowy wszystko biega z miejsca na miejsce co krok tylko SILK!! SILK!! MY BROTHER SHOP!! HASISH!! LSD!! MINERAL WATER!! - tak dla odmiany:). Ide dalej- zatloczona ulica sklepy wszelkiego rodzaju az tu w koncu Ganges. Tu wydaje sie jakby troche ciszej zaledwie kilka metrow od ulicy wszystko sie zmienia wydaje sie jakby wszystkie dzwieki ulicy zostaly za mna na schodach pelnych zebrakow i handlarzy najwiekszymi badziewiami pod sloncem. Ide w kierunku Manikarniki ghatu na ktorym palone sa zwloki. Z daleka widac juz dym po drodze mija mnie grupa ludzi niosaca cialo do spalenia na bambusowych noszach biegna i krzycza w kolko to samo. Podchodze blizej wiatr zawiewa mi w twarz gryzacym dymem swiadomosc z czego ten dym pochodzi raczej nie poprawia mi nastroju:)
Usiadlem na schodach niedaleko stosow te zwloki ktore mnie mijaly moczone sa teraz w Gangesie i ukladane na palenisku.Z pod purpurowego przescieradla widac zarys twarzy, stup, rak. Po ulozeniu ciala podchodzi merzczyzna z pochodnia podpala. Cialo jest jeszcze posypywane proszkowanym drzewem sandalowy by zabic i tak dosc wyrazny zapach kremowanych zwlok.
Siedzialem tam chwile patrzac jak ogien powoli pochlania cialo.Gdzy przescieradlo zaczelo sie przepalac bylo dokladnie widac zweglone juz palce u stup, wlosy, kawalek twarzy. W tym czasie zostaly przyniesione juz 3 inne ciala. Gdy jedno dogasa prawie natychmiast uklada sie stos pod nastepne i tak przez 24h. Cialo powoli sie dopala z paleniska wystaje juz zweglona noga podchodzi facet z bambusowa tyczka i wylamuje ta noge wrzucajac do ognia. I to wszystko dzieje sie posrod handlarzy drzewem, ludzi pijacych sobie spokojnie herbatke wszyscy krzycza chodza w kolko wydaje sie bez wiekszego celu. I takie wlasnie jest Varanasi tutaj zycie spotyka sie ze smiercia gdzie gwar uliczny przechodzi w cisze... Tego nie da sie opisac tu poprostu trzeba byc.